czwartek, 14 maja 2015

Kredki, farby, płótno...



Przyglądam się moim znajomym, podziwiając różnorodność ich zainteresowań i zaangażowanie, które wkładają w rozwijanie swoich umiejętności. Zaczynam więc cykl postów o ludziach i ich pasjach. Spróbuję opisać jak najwięcej z nich i mam nadzieję, że kontynuując tę serię, poznam jeszcze niejedną fascynującą postać, wartą umieszczenia w "Różowym szkiełku". Na początek wypada przyznać się do własnych "miłości".   

Malowanie pozwala mi zapomnieć o wszystkim, co dzieje się wokół. Celowo piszę "malowanie" bo grzechem byłoby nazwać to, co robię malarstwem. Nie mam tej pożądanej u plastyków cechy, która pozwala im ująć temat obrazu w niebanalny sposób.

Rysuję od zawsze, tak, jak każdy z nas. Z farbami natomiast, zaprzyjaźniłam się dość późno, bo po ukończeniu 30-tki. Eksperymentowałam trochę z ołówkiem, z kredkami, pastelami, aż wreszcie przyszedł czas na akryle i płótna. Oprócz narzędzi zmieniała się też tematyka prac. Na początku kopiowałam (interpretowałam po swojemu) rysunki i obrazy innych autorów, potem odwzorowywałam widoki z fotografii, malowałam portrety i autoportrety, a teraz próbuję tworzyć coś swojego.

Kilka rysunków sprzed lat mojego autorstwa

Obrazy powstają głównie w nocy, kiedy nic mnie nie rozprasza, nie muszę myć co chwilę umazanych farbą rąk i mam pewność, że mój malec nie odciśnie małych "łapek" na mokrym płótnie. Noc stała się moją przestrzenią do pracy, wypoczynku, zebrania myśli i czasem żałuję, że jest tak krótka.

Choć trudno znaleźć czas na hobby, nie rezygnuję z niego. Malowanie sprawia, że nie myślę wtedy o niczym innym poza kolorami, liniami, układem obrazu itp. To taki miły stan głębokiego resetu, oczyszczenia umysłu, a czasem zdarzy się, że i satysfakcji z uzyskanych efektów. Nie sposób się temu oprzeć.

Nieopisaną radość sprawia mi, gdy ktoś pochwali któryś z moich malunków. Czasem ozdabiam nimi ściany mojego mieszkania, bywa, że komuś coś tam podaruję. Poddałam je też ocenie kupujących na portalu "Dawanda" i jakieś maleńkie sukcesy są :). Fotografia obrazu wyświetlana na monitorze komputera zupełnie nie oddaje jego cech. Z tym problemem boryka się chyba każdy, kto próbuje przedstawić swoje prace w internecie. Nie można uchwycić zmiany kolorów wraz ze zmianą natężenia i rodzaju światła, nie widać faktury i nie czuć zapachu farby. 

Atutem tego zajęcia jest "niskobudżetowość". Farby i pozostałe narzędzia dla plastyków-hobbystów są stosunkowo niedrogie,  i o ile ktoś nie ma aspiracji by tworzyć pejzaże w plenerze, nie trzeba nawet wychodzć z domu. Mogę gorąco polecić stronę sklepu http://www.szal-art.pl/ , gdzie sama się zaopatruję. Oferta tego sklepu jest bardzo szeroka (praktycznie wszystko dla małych i dużych artystów), ceny najniższe, jakie udało mi się znaleźć, a przy okazji można podpatrzeć prace naprawdę uzdolnionych ludzi w funkcjonującej tam galerii.

Moje aspiracje... Chciałabym kiedyś namalować taki obraz, przy którym warto będzie zainwestować w kupno ramy;). Chciałabym mieć taki talent jak Krzysztof Łozowski, mój ulubiony twórca. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia w jego cyklu "Bajek dla dorosłych" lata temu i do dziś jestem pod wielkim urokiem tych prac. A mój talent? Może w następnym wcieleniu...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz