czwartek, 7 maja 2015

Spełnić swoje marzenie - krok II




Planować, zapisywać, "odhaczać" to, co udało się zrobić. To ważne, by nie ulec codzienności, nie poddać się niefortunnym zbiegom okoliczności, nie paść ofiarą Praw Murphy'ego.

Po "odptaszkowaniu" ostatniej rzeczy z listy powyżej, moje luźne myśli o byciu copywriterem, nabrały realnych kształtów.

Niedawno usłyszałam pytanie: "Po co zapisujesz marzenia, planujesz drobne kroki? Przecież jak ma się spełnić, to się spełni jakoś, gdzieś, przypadkiem."

Po co? Myślę... i wtedy przychodzi mail od zaprzyjaźnionego portalu: "użytkownik X złożył u ciebie zamówienie na artykuł "Kwiaty"" . O klątwo! Obraz "Kwiaty" wystawiłam na sprzedaż pół roku temu, razem z dziesięcioma innymi obrazami. Nie wzbudził specjalnego zainteresowania, więc w marcu podarowałam go córce koleżanki (bardzo się jej spodobał). O tym, że wisi gdzieś tam, w internetowej przestrzeni, z ceną i dwudniowym terminem wysyłki, naturalnie zapomniałam... Dlaczego akurat ten? Akurat ten jeden, którego nie mam??? Cały dzień straciłam na telefony i wycieczki zmierzające do odzyskania obrazu, przeprosinach, że taka głupia sytuacja... a moje plany co? Leżą.
Właśnie dlatego zapisuję i "odhaczam". Bo kilka takich sytuacji w tygodniu i jak mawiał klasyk "cały misterny plan idzie w pizdu". Zeszyt nie pozwala mi stanąć w miejscu i bez końca rozpraszać się innymi zadaniami. Dla siebie też coś muszę zrobić.

Czas popracować nad szczegółami. 
Sprecyzowanie celu.
"Bycie kimkolwiek", czy "osiągnięcie czegoś" to zbyt abstrakcyjne stwierdzenie. Przydałoby sie dokładnie opisać, co kryje się pod tym pojęciem.
Ja uznałam, że chciałabym pisać tak dobrze, albo tak dużo ;), żeby zarobić miesięcznie określoną ilość pieniędzy, wystarczającą na własne utrzymanie. Wysokość zarobków będzie, w moim przypadku, miernikiem efektów całego projektu. Nawiasem mówiąc, finanse nie są dla mnie priorytetem, ale mogą być świetnym wskaźnikiem jakości pracy.

Wyznaczenie limitów czasowych.
Początkowo określiłam sobie przybliżony czas na osiągnięcie celu - mniej więcej, dwa lata. Wszyscy wiemy, że wyznaczanie sobie trudnego zadania, w odległym terminie, bez "punktów kontrolnych", grozi skazaniem się na ból porażki, zatem warto rozpisać sobie dokładniejszy plan działania. Zrobiłam to odpowiadając sobie na pytanie:


W którym miejscu swojej kariery chcę być:
 ?
Co chcę osiągnąć na poszczególnych etapach? Skończyć jakieś kursy? Zdobyć pierwsze zlecenia? Może prowadzić własną stronę www? I w którym miejscu chcę być jutro? Nie bardzo podoba mi się oczywista odpowiedź "jutro chcę być na początku drogi". Na początku drogi byłam 22 kwietnia, gdy zaczynałam projekt, dziś jestem w innym miejscu, jutro chcę być o krok dalej. Jutro zaczynam pracę nad wywiadem z pasjonatką zumby. To jednak nie to samo, co spisanie własnych myśli. Ciekawa jestem jak mi pójdzie. Mój pierwszy i jedyny wywiad przeprowadziłam całe lata temu ze Sławomirem Bajewem, prowadzącym listę przebojów w radio Merkury. Dziś oceniam to "wydarzenie" jako nieudolne starania pismaka.
 
Zapisuję, co pomoże mi osiągnąć cel, a co może przeszkodzić mi w realizacji planu.
 Tu liczy się wszystko:
  • własne cechy charakteru (te dobre i te złe),
  • dotychczasowe doświadczenia,
  • umiejętności, które trzeba zdobyć (może pójść na kurs, zapisać się do jakiegoś klubu, rozmawiać z ludźmi, którzy już coś osiągnęli w podobnym temacie),
  • czas potrzebny na rozwój osobisty, a raczej jego skromne rozmiary,
  • finanse niezbędne np. na opłacenie kursu, kupno książek, komputera, etc... (postanowiłam odłożyć jakąś sumę przez ten rok i przeznaczyć ją na kurs copywritingu),
  • znajomości (każdy człowiek jest na swój sposób ciekawy i niepowtarzalny, ale na potrzeby projektu, spośród znanych mi osób, wybrałam te, którym muszę przyjrzeć się bardziej niż innym :) Drugi aspekt znajomości - poznać nowych ludzi, od których mogę się czegoś nauczyć.
Ani się nie obejrzałam i już, dzieje się. Jestem umówiona na wywiad, zaczęłam oszczędzać drobną kwotę co miesiąc, piszę kolejnego posta :), a osoby zainteresowane współpracą mogą ocenić jakość moich tekstów czytając bloga.

Poza tym... Mój synek wczoraj pierwszy raz w swoim króciutkim życiu, pociągnął mnie za rękaw i świadomie powiedział mmmaaammmaaa. Prawda, że pięknie? :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz